poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Życie i czasy Dona Rosy




Na łamach internetowego RYMSu pojawił się przedruk mojego tekstu, który pierwotnie ukazał się w papierowej wersji pisma jesienią 2013 roku. Artykuł miał być zapowiedzią wizyty Dona Rosy w Polsce. Wyszło jednak tak, że ukazał się już po fakcie. Po tym co Don opowiadał będąc w Polsce napisałbym go trochę inaczej, rozwinął  wątki konfliktu z Disneyem i jego filami, ale i tak jestem z tego artykułu bardzo zadowolony.

(...) Obywatel Sknerus  

Jego najważniejszy komiks, "Życie i czasy Sknerusa McKwacza", to biografia fikcyjnej osobistości, najbogatszego kaczora świata, wymyślonego w latach czterdziestych przez Carla Barksa. Na filmie zamieszczonym na YouTubie, w którym Rosa oprowadza widzów po swoim domu, można dostrzec, że w jego pracowni, prócz niesamowitego zbioru kaczych dewocjonaliów, znajdziemy pokaźną kolekcję kina z początków XX wieku. Są tam dzieła Davida W. Griffitha, Charliego Chaplina, Fritza Langa, Harolda Lloyda. To zapewne przejaw miłości do klasycznego kina, ale również encyklopedia pomagająca w pracy, niezastąpione źródło informacji na temat strojów i innych realiów ówczesnego życia. Rosa jest bowiem do tego stopnia wierny komiksom Barksa, że niemal wszystkie swoje historie osadza na przełomie XIX i XX wieku.  Pochodzący ze starego szkockiego klanu Sknerus McKwacz to postać wykreowana w czasach wielkiego kryzysu, ma więc trudny charakter i cechuje go szorstkość ludzi żyjących w tamtym okresie. Jego historia to również historia kolonizacji i emigracji zarobkowej – zanim osiadł w Ameryce, podróżował po całym świecie. Elementy, wokół których Rosa buduje fabuły swojego cyklu, były wspominane na łamach komiksów Barksa. Czasem wydarzenie, o którym Sknerus ledwie napomknął, urasta w komiksie Rosy do pełnometrażowej historii. Z serii opowieści stworzonych w charakterystycznym dla "Kaczora Donalda" kilkunastostronicowym standardzie, zebranych i wydanych w dwóch grubych albumach, wyłoniła się pełna goryczy epicka saga, ujęta w konwencję powieści awanturniczej (...)




Brak komentarzy: